To, że kochamy nasze Mamy, wydaje się normalne i naturalne. No bo wiadomo - to one nas urodziły, to one (najczęściej) wstawały w nocy, by ukoić nasze niemowlęce nerwy i lęki. To one gotowały nam pyszne obiadki, szykowały kanapki do szkoły. To one wysłuchiwały historii o naszych szkolnych perypetiach i pierwszych miłościach. To z nimi możemy poplotkować, poobgadywać sąsiadów (i nie tylko), ponarzekać na pogodę i jakieś dolegliwości. To od nich otrzymujemy tajne receptury na domowe wypieki i różne kulinarne wskazówki, żebyśmy gotując mogły wrócić do smaków swojego dzieciństwa...
A jak to bywa z Teściowymi..? Ano, pokutuje myśl, że Teściowe to jędzowate (przepraszam!) kobiety, które uważają, że wszystko wiedzą lepiej (a już szczególnie, jeśli chodzi o wiedzę na temat ich ukochanego synusia), a wszystko, co robi synowa jest "be". I tak jakoś ostatnio wracając z pracy zaczęłam się zastanawiać, czym sobie zasłużyłam na taką Teściową, jaką mam. A takiej Teściowej, mówię Wam z ręką na sercu, szukać można jak igły w stogu siana. No bo która Teściowa ma bardziej pokręcone poczucie humoru niż własna synowa? Która Teściowa traktuje żonę syna jak swoją rodzoną córkę? Która dzieli pasję i hobby z synową? Która może z nią o tej pasji (i nie tylko) rozmawiać godzinami? Która się przyzna, że marzy - tak jak i synowa - o jakimś małym, estetycznym tatuażu na kostce? :P Która poświęca swój czas, żeby trzymać miejsce w kolejce do lekarza? Która chwali wszystkie obiady synowej, choćby były tylko namiastkami prawdziwych maminych obiadków? Która wspiera, pomaga, wysłuchuje, ale nigdy NIE NARZUCA swojego zdania? Mam tylko jedną odpowiedź: moja. Moja kochana Teściowa. I dodam tu jeszcze, że to ostatnie zdanie nie jest zabarwione ironią. Zastanawiam się, jak to się stało, że uchowała się taka Teściowa i że trafiła się właśnie mnie...
Mamo (moja rodzicielko) i Mamo (moja druga Mamo) - kocham Was i dziękuję za wszystko :* :*
Ps. Dawno mnie tu nie było. Przepraszam, postaram się bywać tu częściej ;-)
Mama jest dla mnie najważniejsza w życiu. Pięknie to napisałaś, pięknie :) A teściowa to temat mi obcy..:))
OdpowiedzUsuńDodam, że u mnie nowy post i jeśli masz ochotę wpadnij tak jak ówcześnie i pozostaw opinię, nie ukrywam, że każda jest dla mnie na wagę złota :)
:) To prawda - pięknie napisane. Cóż dodać - dobrałyście się na zasadzie fajna synowa - fajna teściowa:) Też obiecuję bywać częściej!
OdpowiedzUsuńRelacje z teściowymi to temat rzeka:) Rzadko się zdarzają się dobre relacje na linii teściowa-synowa. Tylko pozazdrościć:)
OdpowiedzUsuńTo tak można ?!!!! Pryma aprilis jeszcze nie nadszedł wiec to serio :) Gratuluję z serca takich pokrewnych dusz ( zwłaszcza w postaci teściowej ) ja tego niestety nigdy nie doświadczyłam i jest to dla mnie prawdziwy kosmos ;) Naprawdę jest się czym chwalić bo to prawdziwy i bezcenny SKARB takie dwie mamy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
My się z teściową też bardzo lubimy i szanujemy :) aż sama sobie zazdroszczę :) bo u teściowej czuję się lepiej niż u mnie w domu.... :)
OdpowiedzUsuń