Życiowe rozważania młodych mężatek wariatek... ;)

Życiowe rozważania młodych mężatek wariatek... ;)

sobota, 28 września 2013

Tytułem wstępu … słów kilka

Tyle miałam pomysłów na swoją pierwszą notkę, a jak przyszło do pisania, to w głowie pustki, tylko wieje i huczy:P

Postanowiłam się przywitać i przedstawić, ale fantastycznie zrobiła to już moja przedmówczyni:*

Teraz przedstawię naszą historię moimi oczyma:

Razem z Pyzą robiłyśmy już wiele wspólnych rzeczy: od wspólnego studiowania, poprzez wspólne mieszkanie, aż po wspólne szukanie faceta i wyjście za mężczyzn o tych samych imionach – taaaak, to znamienne:P

Wbrew nazwie bloga nie jesteśmy żonami jednego mężczyzny:P (wolę to wyjaśnić już na początku). Prócz rozmaitych różności łączy nas jedno: nasi mężowie to Wojciechowie (zrozumiałe, Pyza ma swojego Wojciecha, a_psik - swojego... ). Stąd też kiedyś ogłosiłyśmy, że wraz z mężami tworzymy Bractwo Wojciechowe. Ale o Wojciechach zapewne nieraz jeszcze usłyszycie. Wszak to z nimi łączą nas śluby miłości, wierności etc. W czasach studenckich Pyza była Kubusiem Puchatkiem, a_psik Prosiaczkiem - ot, takie filologiczne porównania do literackich bohaterów dzieciństwa. Na swoją ksywę oczywiście trzeba było zapracować, a że Kubuś jest przyjacielski, otwarty na nowe przyjaźnie i ciekawe miodkowe (ekhmmm %) imprezy, to Pyzunię mianowano nowym Kubusiem. Co do Prosiaczka zaś... a_psik od dawien dawna był równie strachliwy, jak on, więc tak jakoś przylgnęło...

Obydwie mamy skłonności do słowotoku, u jednej z nas jest to wrodzone, u drugiej uruchamia się to bardziej po spożyciu soku z gumijagód:P (tą drugą jestem oczywiście ja:P).

Co do bloga, to rzeczywiście mamy zamiar pisać o wszystkim, co nam wpadnie do głowy. Pojawią się zapewne notki o tym, jak radzić sobie z upartymi mężami; o tym, jak pracować i nie zwariować; o tym, co warto robić w wolnym czasie (czytać, to oczywiste!). Może sklecimy również jakieś posty kulinarne: czyli jak żonglować patelnią, garnkiem i chochelką tak, aby mąż był najedzony i przestał marudzić. O tym ostatnim mogłabym pisać godzinami, ale zostawię to na inną okazję.

A książkę i tak napiszemy, zobaczycie!

Miłej lektury, ciao:-)

1 komentarz:

  1. Świetny zamysł. Czytam z wielką przyjemnością, tym bardziej,że także jestem mężatką i wieczną wariatką.

    OdpowiedzUsuń