Postanowiłam się przywitać i przedstawić, ale fantastycznie
zrobiła to już moja przedmówczyni:*
Teraz przedstawię naszą historię moimi oczyma:
Razem z Pyzą robiłyśmy już wiele wspólnych rzeczy: od
wspólnego studiowania, poprzez wspólne mieszkanie, aż po wspólne szukanie
faceta i wyjście za mężczyzn o tych samych imionach – taaaak, to znamienne:P
Wbrew nazwie bloga nie jesteśmy żonami jednego mężczyzny:P
(wolę to wyjaśnić już na początku). Prócz rozmaitych różności łączy nas jedno:
nasi mężowie to Wojciechowie (zrozumiałe, Pyza ma swojego Wojciecha, a_psik -
swojego... ). Stąd też kiedyś ogłosiłyśmy, że wraz z mężami tworzymy Bractwo
Wojciechowe. Ale o Wojciechach zapewne nieraz jeszcze usłyszycie. Wszak to z
nimi łączą nas śluby miłości, wierności etc. W czasach studenckich Pyza była
Kubusiem Puchatkiem, a_psik Prosiaczkiem - ot, takie filologiczne porównania do
literackich bohaterów dzieciństwa. Na swoją ksywę oczywiście trzeba było
zapracować, a że Kubuś jest przyjacielski, otwarty na nowe przyjaźnie i ciekawe
miodkowe (ekhmmm %) imprezy, to Pyzunię mianowano nowym Kubusiem. Co do
Prosiaczka zaś... a_psik od dawien dawna był równie strachliwy, jak on, więc
tak jakoś przylgnęło...
Obydwie mamy skłonności do słowotoku, u jednej z nas jest to
wrodzone, u drugiej uruchamia się to bardziej po spożyciu soku z gumijagód:P (tą
drugą jestem oczywiście ja:P).
Co do bloga, to rzeczywiście mamy zamiar pisać o wszystkim,
co nam wpadnie do głowy. Pojawią się zapewne notki o tym, jak radzić sobie z
upartymi mężami; o tym, jak pracować i nie zwariować; o tym, co warto robić w
wolnym czasie (czytać, to oczywiste!). Może sklecimy również jakieś posty
kulinarne: czyli jak żonglować patelnią, garnkiem i chochelką tak, aby mąż był
najedzony i przestał marudzić. O tym ostatnim mogłabym pisać godzinami, ale
zostawię to na inną okazję.
A książkę i tak napiszemy, zobaczycie!
Miłej lektury, ciao:-)
Świetny zamysł. Czytam z wielką przyjemnością, tym bardziej,że także jestem mężatką i wieczną wariatką.
OdpowiedzUsuń