Oto i jestem...w pracy.Umoszczona w fotelu przeniesionym w strategiczne miejsce pełnię swoją część dyżuru,zapobiegającego migracjom międzypokojowym;) I aż strach pomyśleć,że jakieś jedenaście lat temu na wycieczce szkolnej do tego samego miasta,o czwartej nad ranem wyszłyśmy z koleżankami gimnazjalistkami z domku campingowego i krążyłyśmy między górskimi strumykami... A teraz siedzę pod pokojem Żigolaków i pilnuję ich moralności... O tempora,o mores!
Ok,koniec mojego dyżuru!Zmiana warty:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz