Życiowe rozważania młodych mężatek wariatek... ;)

Życiowe rozważania młodych mężatek wariatek... ;)

czwartek, 3 października 2013

Z pamiętnika wychowawcy;)

Wchodząc na bloga zastanawiałam się, co tam u mojej współautorki i czy coś pisze, i ogólnie co fajnego robi. I już wiem. Tak pięknie opisała ten swój żywot człowieka poczciwego, że jakbym tylko mogła, to spakowałabym się raz, dwa do tego domu z duszą i do tych grabi, i liści, i ogrodu. Ale nie mogę, bo raz,że ludzi po nocy budzić nie wypada, a dwa, że robię wycieczkę integracyjną... I nawet już przyszło mi ją reanimować!
A było to tak:
3. września:
- Kochani (tak,tak do nich mówię!), jeśli wszystko będzie w porządku, to w październiku pojedziemy na wycieczkę integracyjną.
- Huuuuuuuuuuuuuuraaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!

4.września:
- Proszę panią, proszę panią, a ta wycieczka to dokładnie kiedy będzie?(I tak 15 razy w ciągu dnia)
- Ustalimy z rodzicami na zebraniu. (Też 15 razy).

5.września:
- Proszę panią, a ta wycieczka, to ile będzie kosztowała? (20 razy w ciągu dnia)
- Nie ma jeszcze konkretnej kwoty, bo najpierw muszę porozmawiać z Waszymi rodzicami na zebraniu.(20 razy, a co!)

10.września:
- A gdzie my w ogóle jedziemy na tę wycieczkę?(Razy 10)
- Albo do X, albo do Y.(Razy 10)
- Ooooooooooooooooooooooo, to do X, tam jest super!!! (Razy 10)
- Ooooooooooo, to lepiej do Y tam jest taki fajny... (Razy 10 równocześnie z 10 powyżej)

13.września:
- Moi drodzy, no więc jedziemy do X, będzie to kosztowało 100 zł, kto jest chętny, ręka do góry.
- Ja! Ja! Ja! Ja! Ja! Ja! Ja teeeeż! Proszę panią! niech mnie pani zapisze, ja też! (Razy 20)

No to rezerwuję, płacę, dzwonię, biegam, szukam, wymyślał i łykam Ibuprom.
30 września:
- Proszę panią, a z tej wycieczki, to można się wypisać? Bo K.nie jedzie, to ja też.
- Eeeee, to jak Wy nie jedziecie, to ja też nie jadę.
- To bez sensu, jak oni nie jadą, to ja nie jadę.
- To mnie też niech pani wypisze, bo ja nie pojadę, jak inni "chłopacy" nie jadą.
- Eeeeeej, czemu nie jedziecie. Ja nie jadę z samymi babami!
- Proszę panią, to jak on nie jedzie, to ja też nie chce.
- Jak cała klasa nie pojedzie, to mnie też niech pani wypisze.
- To mnie też, bo co, ja sama z klasy nie pojadę.


Zachowałam spokój i tylko ten spokój mnie uratował. W ciągu dwóch dni tak zreanimowałam wycieczkę, że znów wszyscy jadą!:) Podobnież to sukces wychowawczy! No, ale dlatego blogi piszę dopiero po północy. Bo integracja!;)
Ech, ale kocham jak swoje...:) Co nie znaczy, że nie mam ochoty wykupić sobie wczasów w sanatorium państwa S., przy kubeczku herbatki i stosie książek...

2 komentarze:

  1. Hohoho, Pyza, Ty robisz karierę jako wychowawczyni. Podziwiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama się temu dziwię,ale dziś mi powiedzieli,że mnie kochają;)Nie wiem,czy z pedagogicznego punktu widzenia to dobrze,ale chyba najważniejsze to pozostać człowiekiem;)

    OdpowiedzUsuń