Życiowe rozważania młodych mężatek wariatek... ;)

Życiowe rozważania młodych mężatek wariatek... ;)

sobota, 26 października 2013

Co ciekawego można znaleźć w sieci...

Ostatnio buszując po różnych stronach internetowych natknęłam się na ciekawy blog Anny Lewandowskiej - żony Roberta (tego przystojnego piłkarza:P) - HEALTHY PLAN BY ANN, można go znaleźć TUTAJ :)

Zazdroszczę wytrwałości w prowadzeniu tak zdrowego trybu życia... hmm, ale oni się dobrali - dwóch sportowców, nie to co ja, ciągle bym tylko w książkach siedziała :P

Przy okazji postaram się napisać kiedyś notkę o fajnych stronkach, na które lubię wracać :)

piątek, 18 października 2013

Sukces?:)

Kiedy przyjdzie mi, a przyjdzie mi niebawem, wypełniać rubryczkę pt. "Osiągnięcia pedagogiczne", to wpiszę tam, co następuje: "W piątek 18.10.13 po zakończonych lekcjach o 13:30 uczennica została godzinę dłużej, żeby zmienić naszą gazetkę klasową. Po wykonaniu rzeczonej czynności, gdy w spokoju sumienia mogła udać się do domu, zapytała: "Czy mogę posiedzieć tu z panią jeszcze godzinkę, bo mi się nie chce iść do domu?"

Dodam wielkimi literami: PIĄTEK PO POŁUDNIU!!!
:)

niedziela, 13 października 2013

Muzycznie :-)

Lepszy oryginał czy cover? :P Nie umiem się zdecydować:D





Ps. Dziękuję mężowi za fajne niedzielne lenistwo: wspólne zbieranie orzechów, huśtanie na ogrodowej huśtawce oraz filmik:*:*

sobota, 12 października 2013

"W koronie siatki błyszczy gwiazda,to nasze serce,to nasz klub!":)

Mamy to! Sezon zainaugurowany.:) Znów mamy Plusligę - moją drugą na żywo. Tym razem taką z fotkami i autografami. To się pochwalę od razu - Grzegorz Bociek i mój bilet, na którym za chwilę pojawi się mój pierwszy samodzielnie zdobyty autograf (ok,drugi po Krzysztofie Miętusie, Wisła 2010:D). Znaczy... Boćka autograf, nie mój, jeszcze nie czuję się aż tak zasłużona, żeby samej sobie dawać autografy.;)


Skoro już tak o meczu, to wypadałoby wynik podać, żeby nie było, że poziom sportowy nieważny. No więc Zaksa - Czarni Radom 3:0, co nie znaczy, że było to jakieś spektakularne rozniesienie przeciwnika przez Kędzierzynian. Przynajmniej ja takiegoż nie dostrzegłam.;) I W. też pisze na fejsie, że nie była to formalność mimo wszystko, a on się zna lepiej na poziomie sportowym. Za to ja lepiej na...estetyczno-dziennikarskim.;)
Tytułem wyjaśnienia jeszcze słów kilka do komentarza współautorki od suchych zębów.;) Rzeczywiście, podczas wyprawy z młodzieżą stwierdziłam, że wszyscy mają dzieci na własność, a ja tylko wypożyczone i że w sumie fajnie byłoby mieć swoje, toteż zaplanowałam, że jak moje dzieci zawodowe dobrną do trzeciej klasy, to z czystym sumieniem będę mogła postarać się o swego Krzysia, który będzie Krzysiem na cześć Krzysia Ignaczaka i zostanie libero, gdyż dziś przy pizzy z kuzynami Krzysia przeanalizowaliśmy geny i ustalono, że za wysoki to on nie będzie,także tylko na libero.;)
Póki co dzieci służbowe zaczęły dopiero pierwszą klasę, więc w najbliższym czasie pozostają mi tylko moje przywłaszczone dzieci (już nie dzieci właściwie...) rodzinne, także spokojnie z tą piaskownicą.;)




Syndrom "suchych zębów" :D

Jeżeli chcecie wiedzieć, czym jest syndrom "suchych zębów", koniecznie musicie poesemesować ze współautorką... nie wcześniej niż w piątkowy wieczór około godziny 22:00 :P

Efektem takiej wymiany smsów bywa na przykład deklaracja zaludniania naszej planety... hihihi :D

ps.ale w tej piaskownicy to my też będziemy sie mogli potarzać, co? ;-)

wtorek, 8 października 2013

Pozdrowienia ze szkolnej wycieczki:)

Oto i jestem...w pracy.Umoszczona w fotelu przeniesionym w strategiczne miejsce pełnię swoją część dyżuru,zapobiegającego migracjom międzypokojowym;) I aż strach pomyśleć,że jakieś jedenaście lat temu na wycieczce szkolnej do tego samego miasta,o czwartej nad ranem wyszłyśmy z koleżankami gimnazjalistkami z domku campingowego i krążyłyśmy między górskimi strumykami... A teraz siedzę pod pokojem Żigolaków i pilnuję ich moralności... O tempora,o mores!
Ok,koniec mojego dyżuru!Zmiana warty:)

niedziela, 6 października 2013

Zakochałam się... ;)

Zakochałam się w barwie głosu tej niepozornej dziewczyny. Wiecie, że ona gra w "Barwach szczęścia"?


Od wczoraj chodzę, siedzę i tupię nóżką w rytm tej piosenki :D

piątek, 4 października 2013

Ratunkowy zestaw piątkowy:)

Tym razem nie cappuccino & książka, ale Carolo Rossi & Youtube. I tym sposobem wracam do życia. Droga współautorko, następnym razem organizujemy coś z tańcami albo przynajmniej ze śpiewami.;)

czwartek, 3 października 2013

Z pamiętnika wychowawcy;)

Wchodząc na bloga zastanawiałam się, co tam u mojej współautorki i czy coś pisze, i ogólnie co fajnego robi. I już wiem. Tak pięknie opisała ten swój żywot człowieka poczciwego, że jakbym tylko mogła, to spakowałabym się raz, dwa do tego domu z duszą i do tych grabi, i liści, i ogrodu. Ale nie mogę, bo raz,że ludzi po nocy budzić nie wypada, a dwa, że robię wycieczkę integracyjną... I nawet już przyszło mi ją reanimować!
A było to tak:
3. września:
- Kochani (tak,tak do nich mówię!), jeśli wszystko będzie w porządku, to w październiku pojedziemy na wycieczkę integracyjną.
- Huuuuuuuuuuuuuuraaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!

4.września:
- Proszę panią, proszę panią, a ta wycieczka to dokładnie kiedy będzie?(I tak 15 razy w ciągu dnia)
- Ustalimy z rodzicami na zebraniu. (Też 15 razy).

5.września:
- Proszę panią, a ta wycieczka, to ile będzie kosztowała? (20 razy w ciągu dnia)
- Nie ma jeszcze konkretnej kwoty, bo najpierw muszę porozmawiać z Waszymi rodzicami na zebraniu.(20 razy, a co!)

10.września:
- A gdzie my w ogóle jedziemy na tę wycieczkę?(Razy 10)
- Albo do X, albo do Y.(Razy 10)
- Ooooooooooooooooooooooo, to do X, tam jest super!!! (Razy 10)
- Ooooooooooo, to lepiej do Y tam jest taki fajny... (Razy 10 równocześnie z 10 powyżej)

13.września:
- Moi drodzy, no więc jedziemy do X, będzie to kosztowało 100 zł, kto jest chętny, ręka do góry.
- Ja! Ja! Ja! Ja! Ja! Ja! Ja teeeeż! Proszę panią! niech mnie pani zapisze, ja też! (Razy 20)

No to rezerwuję, płacę, dzwonię, biegam, szukam, wymyślał i łykam Ibuprom.
30 września:
- Proszę panią, a z tej wycieczki, to można się wypisać? Bo K.nie jedzie, to ja też.
- Eeeee, to jak Wy nie jedziecie, to ja też nie jadę.
- To bez sensu, jak oni nie jadą, to ja nie jadę.
- To mnie też niech pani wypisze, bo ja nie pojadę, jak inni "chłopacy" nie jadą.
- Eeeeeej, czemu nie jedziecie. Ja nie jadę z samymi babami!
- Proszę panią, to jak on nie jedzie, to ja też nie chce.
- Jak cała klasa nie pojedzie, to mnie też niech pani wypisze.
- To mnie też, bo co, ja sama z klasy nie pojadę.


Zachowałam spokój i tylko ten spokój mnie uratował. W ciągu dwóch dni tak zreanimowałam wycieczkę, że znów wszyscy jadą!:) Podobnież to sukces wychowawczy! No, ale dlatego blogi piszę dopiero po północy. Bo integracja!;)
Ech, ale kocham jak swoje...:) Co nie znaczy, że nie mam ochoty wykupić sobie wczasów w sanatorium państwa S., przy kubeczku herbatki i stosie książek...

środa, 2 października 2013

Tak sobie myślę...

Jesień za oknem, a ja bym tak bardzo chciała z powrotem lato. Tak narzekałam na upały, a teraz wiele bym dała za tamte temperatury. W końcu urodziłam się latem i ogólnie rzecz ujmując: jestem ciepłolubna. A tu za oknem ciemno, szaro i zimno, brrr...
W ogrodzie mnóstwo pracy przede mną i mężem. Mąż szanowny wykorzystał wolną sobotę i pozrzucał wieeele taczek drewna leżącego dotychczas na dworze (żeby żonce w dupcię ciepło było) do piwnicy. Liście staramy się grabić na bieżąco - nasz orzech produkuje ich rok rocznie tak dużo, że gdyby grabienie zostawić "na raz", to by nam ręce odpadły. Trochę bawię się sekatorkiem, troszkę orzechów zbieram (do suszenia), ale obecne prace w ogrodzie nie są już tak przyjemne, jak te letnie... Wtedy klarusia grzała w plecki, achh - ja chcę znów lato! To mój postulat na najbliższe miesiące:]

Ps. Jesień lubię wtedy, gdy za oknem leje, a ja w domku siedzę (najlepiej przy kaloryferze) z książką i kawusią:P